Heinkel He 111
Podstawowy średni bombowiec niemieckiej Luftwaffe wykorzystywany w początkowej fazie II wojny światowej. Prawdopodobnie jest to najbardziej charakterystyczna niemiecka maszyna bombowa wykorzystywana podczas Bitwy o Anglię. He 111 został opracowany jeszcze przed wybuchem wojny w wytwórni Heinkel. Znajdował się na wyposażeniu Luftwaffe do końca wojny. Jego załoga składała się z 5 osób: pilota, nawigatora-bombardiera i 3 strzelców pokładowych.
He 111 miał ponad 16 metrów długości, 22.5 metra rozpiętości skrzydeł, a z pełnym uzbrojeniem ważył ponad 14 ton. Mógł też przenieść na pokładzie do 2000 kg bomb.
Model w skali 1:72
Model wydany przez Airfix, wykonany został przez 12 letniego Mateusza Bodka. Ponieważ samolot będzie wchodził w skład tworzonej właśnie dioramy, przedstawiony został w locie, ze złożonym podwoziem. Poniżej zamieszczamy kilka zdań, w których autor przedstawił swoje wrażenie z pracy nad modelem.
„Kleiło się go bardzo dobrze – części były wykonane dokładne, a ich spasowanie też było całkiem niezłe. Całą bryłę samolotu skleiłem dosyć szybko, zaś po kadłubie i skrzydłach nastał czas na doklejenie sterów. Tam spotkało mnie miłe zaskoczenie. Każdy ster został zaprojektowany tak, aby można było wygiąć go, tak jak w prawdziwym samolocie. Zdecydowałem, że sterów nie przykleję klejem, tylko maskolem(czyli płynną gumą) tak, aby po ukończeniu można było je swobodnie ustawiać.
Po sterach dokleiłem silniki, których spasowanie było już trochę gorsze. Ale i tak za pomocą odrobiny szpachli modelarskiej udało się usunąć wszystkie mankamenty. W modelu można było zrobić otwartą komorę bombową, ale producent nie dołączył do zestawu samych bomb, więc postanowiłem, że zostawię ją zamkniętą.
Podwozie też „zamknąłem”, w związku z czym model jest przewidziany w locie. W tym momencie do doklejenia pozostały same okna, i tu narodził się problem. Boczne okienka nie pasowały do otworów w kadłubie, były zdecydowanie za duże i wymagały przycięcia.
Po sklejeniu modelu nastał czas na malowanie. Tym razem problem sprawiła ilość okien. Było ich tak dużo, że zamaskowanie ich trwało około tygodnia. Po malowaniu położyłem kalkomanie – nakładały się dosyć nieźle. Najwięcej uwagi wymagały czarne krzyże na spodzie samolotu. Po kalkach model pokryty został warstwą lakieru bezbarwnego a potem nałożony został tzw. wash, imitujący zabrudzenia na liniach podziału blach. Po tym wszystkim zrobiłem na skrzydłach okopcenia z rur wydechowych i po tym etapie samolot był gotowy.”
Galeria końcowa
Jeśli potrzebujesz powiększyć zdjęcia (szczególnie te zorientowane pionowo), kliknij na nie prawym przyciskiem myszy i wybierz Pokaż obraz.